Poradnik początkującego strzelca
Poznaj podstawy strzelectwa, zasady bezpieczeństwa i dowiedz się na co zwrócić uwagę szukając swojej pierwszej wiatrówki.
Kliknij i zobacz
Kalkulator energii wiatrówki
Sprawdź jak ą energią dysponuje Twoja wiatrówka. Przelicz FPSy na m/s, jardy na metry etc.
Włącz!
Ruger Air Scout – subiektywna recenzja

Marka Ruger znana jest przede wszystkim z produkcji broni palnej, ale od pewnego czasu i z wiatrówek. Jednym z nowszych modeli, który pojawił się pod tą marką na rynku jest Ruger Air Scout oraz Ruger Air Scout Rancher – czyli ten sam karabinek w wersji z polimerową osadą oraz osadą drewnianą. Jako że ostatnio coraz więcej pytań na temat tego modelu się pojawia – postanowiłem wziąć go na warsztat i w efekcie podzielić się moimi spostrzeżeniami na jego temat.
Zacznijmy odrobiną historii i genezy tego karabinka, bo już tu pojawiają się niedomówienia i niejasności. W największym skrócie ten model i te karabinki w ogóle produkowane są przez firmę Umarex – niemiecką (firma od 2006 roku posiada swój drugi oddział w Stanach Zjednoczonych znaną, jako Umarex USA) firmę istniejąca na rynku od lat siedemdziesiątych specjalizującą się między innymi w wiatrówkach. Poza produkcją pod swoją marką firma od lat jest właścicielem firmy Walther, a także produkuje repliki i wiatrówki na licencjach wielu znanych marek z segmentu broni palnej jak np. Beretta, Browning, Colt, Hammerli, HK, Makarov, Smith & Wesson, UZI czy właśnie rzeczony Ruger, o którym mowa.
Ruger – a w zasadzie Sturm, Ruger & Company, Inc. – to amerykańska firma specjalizująca się w produkcji broni palnej a istniejąca na rynku od roku 1949. To właśnie ta marka – znana wśród palniaków – użyczyła licencji, imienia i marki produktowi niemieckiego Umarexa, o którym mówimy.
Aby sprawę jeszcze bardziej skomplikować powiem, że fakt, iż Ruger jest firmą amerykańską a Umarex firmą niemiecką nie oznacza, że wiatrówka, o której mowa została wyprodukowana w którymkolwiek z tych krajów. Umarex produkuje w sumie wszędzie tam gdzie się da a więc ciężko powiedzieć gdzie ten model został złożony. Kod kreskowy wskazuje na kraj pochodzenia producenta, czyli Niemcy, informacja na wiatrówce mówi tylko o produkcji na licencji Rugera, ale gdzie – ani słowa. Więc tu nie mamy pewności.
Żeby jeszcze tego było mało i żeby tych komplikacji było mało to w zasadzie cała konstrukcja karabinka Ruger Air Scout jest kopią konstrukcji karabinka Diana 34 – dobrą czy złą to sami ocenicie za chwilę, ale jednak kopią dość dosłowną.
Tyle zaplecza i skomplikowanych literek, które w sumie nic o samym karabinku nie mówią 😉 przejdźmy, więc dalej.
Jaki Ruger Air Scout wychodzi z pudełka?
Tu chciałbym zaznaczyć na samym początku, że w trakcie wszystkich testów i pełnego okresu strzelania, rozbierania, notowania i dokumentowania w moich rękach znalazło się kilka sztuk tego karabinka, z czego nawet jedna sztuka w wersji polimerowej, więc mam porównanie, jakości i stabilności wykonania między egzemplarzami, choć rolę główną w tym artykule gra jeden egzemplarz, nad którym się pastwiłem szczególnie 😉 Ale do sedna.
Wiatrówka występuje w dwóch wersjach wersji drewnianej oraz wersji polimerowej, a także w zestawach z bliżej nieokreśloną optyką 4×32 – i tu, jako że nie jestem fanem lunet dodawanych w zestawach z wiatrówkami (najczęściej to nic wartościowego i jakościowo dobrego) oraz że ceny tego karabinka z lunetą są dość kosmiczne – pominę je i zajmę się tylko karabinkami z otwartymi przyrządami celowniczymi.
Przychodzi do nas wiatrówka Ruger Air Scout w dość skromnym acz brandowanym, jako Ruger pudełku tekturowym a w nim znajdujemy zafoliowaną wiatrówkę, zabezpieczoną styropianem na końcach i wkładką z tworzywa w porcie ładowania z instrukcją jak naciągać i ładować śrut bezpiecznie.
Karabinek po wyjęciu z pudełka i folii prezentuje się całkiem zgrabnie i ładnie – niecałe 3,5 kg żywej wagi karabinka sprężynowego klasycznie łamanego całkiem przyjemnie leży w dłoni, środek ciężkości dość dobrze osadzony, choć odrobinę dociążenia by się jednak przydało, ale może się tylko czepiam.
Osada wiatrówki wykonana z drewna lakierowanego (jak już wspomniałem jest również tańsza wersja w osadzie polimerowej) elementy metalowe oczywiście oksydowane, gumowa stopka, automatyczny bezpieczniki kabłąk z tworzywa.
Wiatrówka posiada otwarte przyrządy celownicze typu Tru-Glo (światłowodowe) – i tu powiem tylko tyle, że nie jestem fanem tego typu przyrządów celowniczych, ale widziałem dużo gorsze tru-glo w droższych modelach, więc może czepiać się nie powinienem.
Lufa wiatrówki zakończona jest całkiem ładnie wyglądającym pseudo tłumikiem zakończonym czymś w rodzaju separatora – na tymże znajduje się jak wspomniałem wcześniej światłowodowa muszka w osłonie.
Oczywiście karabinek wyposażony w standardową szynę montażową 11mm, na której możemy posadzić dowolną lunetę. Szyna dodatkowo posiada blaszkę stopującą.
Ruger Air Scout – wrażenia z użytkowania
Sztuka nakazywałaby tak naprawdę po wyjęciu go z pudełka od razu rozebrać, sprawdzić i poprawić to i owo, ale zdając sobie sprawę, że część z Was będzie – mimo moich namów i przykładów, że tak nie powinno się robić – kupowała wersje pudełkowe, które nawet podstawowego przeglądu nie będą przechodzić a co dopiero mówić o jakichkolwiek poprawkach czy tuningu nie ujrzą. Tak, więc pierwsze złamanie i pierwsze strzały prosto z pudełka.
Wiatrówka łamie się dość łatwo – naciąg i łamanie z pewnością jest lżejsze od Hatsanów czy Crosmanów. Port ładowania i uszczelka wyglądają czysto całkiem równo wykrojone – na podstawie kilku modeli muszę stwierdzić, że większych zmian nie potrzebują, choć jedna sztuka ujawniła sporo zaschniętego smaru wokół uszczelki portu ładowania – co oczywiście należy oczyścić.
Zatrzask jak widać na zdjęciu nie jest bolcem – co znamy z większości wiatrówek a kulowy.
Śrut, jaki był ładowany do lufy to JSB Exact 4,52 – wchodzi z delikatnym oporem i bardzo pewnie leży w porcie podczas jego zamykania.
Pierwszy strzał z egzemplarza, z którego strzelałem najdłużej nie dał diesla ani innego plucia smarem – co zdarza się często w budżetowych wiatrówkach – co można uznać za sukces. Jednak wśród kilku egzemplarzy, które miałem w ostatnich tygodniach w swoich rękach muszę przyznać, że trafił się jeden, który kichnął sporą ilością diesla podczas pierwszego kontrolnego strzału – więc jak to w budżetowych sprzętach bywa – zależy jak się trafi.
Test chrono dał EK w okolicach 15J bez jakiegoś strasznego kopania, bez dzwonienia sprężyny czy szarpania karabinkiem, więc – jest nieźle.
Test strzelania na 15m dał całkiem przyzwoite efekty jak na budżetowy karabinek prosto z pudełka.
Praca spustu prosto z pudełka – cóż. Ewidentnie dwustopniowy spust z pierwszą odrobinę za długą drogą i dość twardą drugą, ale idzie się przyzwyczaić. Tu znowu w ramach uczciwości muszę dodać, że trafiła do mnie również jedna sztuka, która prosto z pudełka była straszna, bo w zasadzie z brakiem 2 stopni i bardzo ciężkim spustem. Oczywiście wszystko dało się naprawić, ale mówię w tej chwili o tym, co z pudełka wyszło.
Bezpiecznik znajdujący się w tylnej części wiatrówki działa automatycznie blokując się podczas każdorazowego naciągnięcia sprężyny. Jest on jednak wykonany z tworzywa bez żadnych sprężynek i blokad tak, więc działa bez żadnego kliknięcia jak większość tego typu blokad (np. hatsan, hw, aa) – przyznam, że sprawia wrażenie na początku jakby w ogóle nie działał, bo nie słychać wyraźnie momentu odblokowania – przynajmniej ja takie wrażenie odnosiłem, jednak to tylko wrażenie, bo blokada działa.
Zanim jednak do rozbiórki przejdę – kilka słów refleksji i wrażeń ogólnych jeszcze przed rozbiórką.
Ruger Air Scout – warto czy nie warto?
Karabinek Ruger Air Scout od firmy Umarex wygląda naprawdę zgrabnie, nie jest za ciężki, generuje przyzwoitą energię, strzela całkiem przyjemnie nawet z pudełka, (choć może być zdecydowanie lepiej) i o ile w swojej cenie pierwotnej, czyli w okolicach 900 pln nie wydawał się niczym atrakcyjnym to w obecnej cenie, która się pojawiła kilka tygodni temu, czyli w okolicach 500 pln za wersję z drewnianą osadą oraz okolice 400 pln za wersję polimerową myślę, że ten karabinek (oczywiście, jeśli cena się utrzyma) może z całą pewnością konkurować z innymi karabinkami w tym segmencie, czyli z kilkoma modelami wiatrówek Hatsan czy Crosman a już z całą pewnością z różnego rodzaju AirMasterami czy Ekolami.
Tyle doznań na tzw. pierwszy rzut oka. Czas teraz przejść do tego, co tygryski lubią najbardziej, czyli do rozbebeszania i zaglądania pod maskę tego pneumatycznego rumaka 😉
Jako że jak zwykle się rozpisałem i obawiam się, że z google mnie wyrzucą za zbyt długie teksty, których nikt nie czyta 😉 – na część rozbiórkową recenzji zapraszam do kolejnego artykułu, który jeszcze dziś się pojawi pod poniższym linkiem:
0 komentarzy